poniedziałek, 1 grudnia 2008

Jak przeżywać Eucharystię?




Eucharystia

Między wiarą a sakramentami istnieje ścisła współzależność. Sobór Watykański II w „Konstytucji o liturgii" pod­kreśla, że sakramenty nie tylko zakładają wiarę u przyjmu­jących, lecz dają również jej wzrost, umacniają ją i wyrażają (zob. n. 59). Wiara jest zawsze wstępnym warunkiem sku­teczności sakramentów, których moc sprzęga się z jej mocą. Teologia dogmatyczna podkreśla, że sakrament, choć działa własną mocą - ex operę operato - w przypadku braku wiary pozostaje bezowocny.
Wielu chrześcijan mimo częstego przystępowania do sak­ramentów świętych nie rozwija się duchowo wskutek małej wiary i wynikającego stąd braku zaangażowania w zbawcze dzieło Chrystusowej śmierci i zmartwychwstania, które realizuje się poprzez sakramenty.
Oczekiwanie na Eucharystię
Może dziwisz się, że Eucharystia czy sakrament pokuty wciąż nie przemieniają cię, że nie przynoszą widzialnych rezultatów, a przecież łaska potrzebuje otwarcia i wewnę­trznej dyspozycji. Spójrz, jak Kościół w swojej mądrości stara się w roku liturgicznym przygotować nas na przyjęcie łask Bożego Narodzenia. Poświęca temu całe tygodnie Ad­wentu, w których nieustannie modli się o przyjście Jezusa, o Jego zstąpienie na ziemię. „Niebiosa, spuśćcie Sprawiedli­wego, jak rosę" (Iz 45, 8) - woła w swoich modlitwach liturgicznych. Kościół chce, żeby wzrastał w nas głód Je­zusa, głód Jego przyjścia. Na miarę tego głodu, tego prag­nienia, by przyszedł, by w ramach roku liturgicznego w święta Bożego Narodzenia znów się narodził; na miarę przygotowania i otwarcia, a więc na miarę wiary działają w naszych sercach łaski Bożego Narodzenia. Jeżeli nie ma Adwentu, to nie ma właściwego przeżycia Bożego Narodze­nia. Gdy nie przeżywasz Adwentu i nie czekasz na Jezusa, to nie dziw się, że Boże Narodzenie tak po prostu jakby przemyka, nie zostawiając śladu w twojej duszy.
Podobnie jak przyjście Jezusa na Boże Narodzenie po­przedza oczekiwanie adwentowe, tak oczekiwane powinno być również Jego przyjście w Eucharystii. Jezus ciągle zstę­puje na ołtarz, rodzi się na nim i to Jego rodzenie się na ołtarzu też powinno być poprzedzone „adwentem" - adwen­tem eucharystycznym. Adwent eucharystyczny to przede wszystkim postawa wiary, to wiara w miłość Jezusa, który ciebie oczekuje. Tak ważne jest, żebyś uwierzył, że Jezus pragnie przyjść do twojego serca, że pragnie sprawowania Eucharystii, że oczekuje twojej Komunii św., ponieważ chce poprzez Najświętszy Sakrament - główne źródło łask, oddać się tobie w pełni.
Jedną z podstawowych potrzeb psychicznych człowieka jest potrzeba akceptacji i miłości. Nie szukaj jej jednak u ludzi, u których bardzo często doznasz zawodu i rozgory­czenia. Wiara mówi ci, że tak naprawdę potrzebna ci jest tylko jedna akceptacja - ze strony Chrystusa, a On zawsze cię akceptuje. Jan Paweł II powiedział: W Komunii świętej nie tyle ty Go przyjmujesz, co On przyjmuje ciebie, przyjmuje takiego, jakim jesteś. Przyjmuje, to znaczy akceptuje i kocha.
Synkretystyczny filozof pogański Celsus pisze około roku 178 po Chrystusie pełne nienawiści i sarkazmu dzieło, w którym wyszydza chrześcijańskie dogmaty Wcielenia, Od­kupienia i drwi ze Mszy św. Według Celsusa chrześcijanie są szalem. - Wierzą, że ich Bóg stał się jednym spośród nich, że mogą się z Nim zjednoczyć w ramach Uczty. Jest to, jego zdaniem, po prostu szaleństwo. Tę opinię Celsusa należałoby odwrócić - to nie chrześcijanie są szaleni wie­rząc, że Chrystus oddaje się im pod postacią chleba, to Bóg oszalał w swojej miłości ku człowiekowi; Eucharystia jest wyrazem szaleństwa Chrystusa, Je­go szalonej miłości do człowieka, Jego miłości do ciebie. Trzeba, byś przez taką wiarę przygotowywał się na przyjście Chrystusa w Eucharystii. Święty Franciszek Salezy starał się przygotowywać do Mszy św. cały dzień, tak by na pytanie: co robi? mógł powiedzieć, że przygotowuje się do Eucharystycznej Ofiary.
Tak ważne jest, by wzrastała w tobie wiara w Jego miłość, wiara w Jego głód przychodzenia do ciebie w Eucha­rystii. Kiedy uwierzysz, jak bardzo On cię kocha i czeka na ciebie, to poznasz, że Bóg w swojej szalonej miłości ku tobie - jeżeli ty opóźniasz swoje przyjś­cie- doświadcza tego, co psychologia na­zywa udręką oczekiwania. Kiedy uwierzysz w miłość Jezusa, w to, że On czeka na ciebie, wówczas w od­powiedzi na tego rodzaju wiarę powinno pojawić się w tobie pragnienie i głód Eucharystii, dręczące pragnienie, aby On przyszedł. Udręka oczekiwania na osobę, którą się kocha, jest udręką na miarę miłości wzgardzonej. Im bardziej matka kocha dziecko, które nie przychodzi, tym większa jest jej udręka oczekiwania na spotkanie z nim. A jeżeli jest to nieskończona miłość Boga, jakiej nie potrafisz sobie nawet wyobrazić, to - gdy nie przychodzisz - jak wielka musi być Jego udręka oczekiwania na ciebie?
Wiara w Jego pragnienie spotkania z tobą będzie chro­niła cię przed rutyną, która jest jednym z największych zagrożeń wiary. Kiedy w pełni uwierzysz w nieskończoną miłość Jezusa, gdy odkryjesz Jego udrękę oczekiwania na ciebie przy Stole Eucharystycznym, wtedy już nie będziesz mógł żyć bez Eucharystii. Będzie wtedy w tobie Jej głód, gorące pragnienie spotkania z Panem, a przy głodzie Eucharystii nie ma już miejsca na rutynę.
Eucharystia kulminacją wiary
Ofiara Chrystusa ma swoją skuteczność tylko u tych, którzy łączą się z męką Chrystusa przez wiarę i miłość - powie św. Tomasz z Akwinu. Im więcej jest w tobie wiary i miłości, tym skuteczniejsza jest Eucharystia w twoim ży­ciu. Wiara jest uczestnictwem w życiu Boga, realizuje się w szczególny sposób w sakramentach, które są sakramen­tami wiary. Poprzez Eucharystię uczestni­czysz ze wspólnotą wierzących w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, zanurzasz się wspólnie w to niezgłębione misterium Jego śmierci i zmartwychwstania. „Liturgia jednoczy nas wszystkich, ja­ko bezpośredni wyraz naszej wiary, szczególnie w czasie Eucharystii. Akt wiary Kościoła nigdy nie jest równie pełny jak w owej chwili. Nigdy nie ma tak wysokiego stopnia świadomości w zjednoczeniu ze zmarłym i zmartwychwsta­łym Chrystusem, którego powrotu oczekuje Kościół. Nigdy tak mocno nie uczestniczymy w wierze wspólnoty jak w tej chwili, gdy modlimy się wspólnie, gdy wspólnie składamy ofiarę i wspólnie jednoczymy się z miłością Bożą, która żyje w Jezusie Chrystusie" (J. Colomb, Stawanie się wiary, 70).
W Eucharystii Jezus zanurzy cię w misterium swojej śmierci, dokona się wtedy twoja przemiana i nawrócenie -śmierć „starego" człowieka. Mocą działania sakramentu i mocą zbawczej męki Jezusa dokona się też w tobie zmar­twychwstanie i odrodzenie. Zanurzenie w zmartwychwstanie Chrystusa sprawi, że zacznie rodzić się w tobie nowy czło­wiek, ukształtowany na Jego podobieństwo.
Jeżeli wiara jest przylgnięciem do osoby Chrystusa, to przyjęcie Chrystusa i przylgnięcie do Niego znajduje pełny wyraz dopiero w Eucharystii, która jest kulminacją wiary. Podczas Eucharystii Chrystus staje się darem składanym Ojcu za nas. Na mocy powszechnego, królewskiego kapłań­stwa również my jesteśmy wezwani do składania Bogu całkowitego daru z nas samych wraz z ofiarowującym się Chrystusem. Przylgnięcie do Niego oznacza wejście w komu­nię z Jego darem, oznacza oddawanie życia po to, by zamie­niać je na służbę Kościołowi i braciom. Celem Eucharystii jest twoje nawrócenie, twoje odwrócenie się od własnej woli tak, by twoja wola zaczęła coraz bardziej znikać na rzecz służenia innym. Idziesz do Komunii św., aby się nawrócić, aby odtąd już Chrystus królował w twoim sercu, by Jego wola stawała się dla ciebie najwyższą wartością. Każda Komunia św. winna utwierdzać twoje przy­lgnięcie do Jego woli. W związku z tym powinieneś oczekiwać, że Jezus będzie krzyżował twoje plany. Eucharystia ma cię do tego przygotować, ma przyczyniać się do zamierania twojego egoizmu, by mógł wzrastać w tobie Chrystus.
Jeżeli wiara jest oparciem się na Chrystusie i powierze­niem się Jemu, to w Eucharystii powinieneś powierzać Mu wszystkie swoje sprawy, lęki, niepokoje. Eucharystia będzie przynosiła ci wtedy pokój, który rodzi się z wiary w odku­pieńczą moc Jezusowej ofiary, z wiary, że On odkupił cię również od lęku, niepewności i stresów, od wszystkiego, co niszczy twoje życie duchowe bądź zdrowie psychiczne czy fizyczne. Przez wiarę będziesz mógł przyjmować owoce Odkupienia.
Jeżeli wiara jest uznaniem własnej bezradności i grzesz­ności oraz oczekiwaniem wszystkiego od Boga, to Eucha­rystia jako par excellence sakrament wiary domaga się od ciebie postawy bezradnego dzie­cka i postawy grzesznika, który niczego tak nie pragnie jak uzdrowienia ze swojego zła. Próbuj stawać w czasie Mszy św. jak ten trędowaty z Ewangelii i proś, by Jezus oczyścił cię z trądu egoizmu, z trądu twojej pychy, z trądu lęku o siebie, pośpiechu, niepokoju i smutku, z trą­du zbytniego zabiegania o sprawy doczesne, bo to wszystko uniemożliwia wzrastanie Chrystusa w tobie.
Dzięki wierze będziesz w czasie Mszy św. odkrywał siebie, swoją grzeszność i po­trzebę Odkupienia. Zaczniesz coraz bardziej, na miarę pogłębiania się twojej wiary, widzieć siebie w praw­dzie. Dostrzeżesz swój trąd grzechu. I wtedy poznasz, jak jesteś niegodny Eucharystii, a jednocześnie, jak bardzo po­trzebujesz Jej zbawczego działania w swoim życiu.
Twój wzrost w wierze umożliwi ci odkrywanie w czasie Eucharystycznej Ofiary realnej obecności Jezusa i odkrywanie uobecniania się Jego odku­pieńczej ofiary. Zaczniesz coraz bardziej poznawać, kim On jest i co dzieje się na ołtarzu. Aby codzienne przyjmowanie Eucharystii nie powodowało rutyny i nie nisz-czyło twojej wiary, próbuj uczestniczyć we Mszy św. tak, jakbyś uczestniczył w niej po raz pierwszy lub po raz ostatni w swoim życiu. Pomyśl, jak głęboko musi przeżywać kapłan Mszę św. prymicyjną, swoją pierwszą Mszę św. Z pewnością, kiedy bierze on wtedy w swoje ręce Ciało Chrystusowe, to jest to dla niego rzeczywiście Ktoś. Może nieraz w tym momencie ręce mu drżą. To jest ta wiara nie zniszczona rdzą rutyny. Pomyśl o pierwszej Komunii św. konwertyty, który najpierw przygotowywał się do chrztu, a potem przyjął Eucharystię. Może kiedy jego usta po raz pierwszy przyjmowały Ciało Pańskie, też drżały, bo bardzo żywa była jego wiara, że to przecież Bóg jest w tej chwili na jego ustach, że przychodzi do jego serca, że znalazł się w obliczu niezgłębionej, pełnej grozy i majestatu tajemnicy - misterium tremendum.
Kenoza Chrystusa
Wiara pozwoli ci zobaczyć, że twoje ręce i usta, które przyjmują Jezusa, są zawsze brudne - zawsze, również wtedy, gdy jesteś w stanie łaski uświęca­jącej, bo grzesznikiem jesteś zawsze, a ręce i usta grzesz­nika pozostają zawsze niegodne, i w tym sensie brudne. Przecież przyjmujesz Jezusa ustami, które potrafią zabijać słowem, przecież twoje słowa nieraz zamiast błogosławić ranią, są źródłem zła i nieszczęścia. I oto te grzeszne usta stykają się z najwyższą świętością Boga. Poznasz wtedy tajemnicę tego, co teologia określa słowem kenoza (od grec­kiego kenosis - wyniszczanie się).
Eucharystia jest kenoza, czyli wyni­szczaniem się Boga-Człowieka, ponieważ Je­go największa świętość styka się z twoją grzesznością i twoją niegodnością. To jednak nie znaczy, że masz unikać Eucha­rystii, przecież będziesz tym bardziej godny, im będziesz częściej do Niej przystępował. Jezus z miłością czeka na ciebie, On chce przychodzić, aby ciebie przemieniać, by cię uświęcać, byś stawał się coraz bardziej godnym Jego przyjścia.
Święty Jan Apostoł powiedział: „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy" (l J l, 8). Wszyscy jesteśmy grzesznikami i wszy­scy jesteśmy niegodni, aby przyjmować Jezusa. Pomyśl, twoje usta są brudne, ale ty powinieneś oczekiwać, że Eucharystia będzie ten brud, ten trąd grzechu, trąd egoizmu usuwała z twoich ust, z twojego serca i twojej duszy. Jezus tak bardzo tego pragnie, że chce, by dokonywało się to nawet za cenę Jego tak wielkiego wyniszczenia, za cenę Jego kenozy. To w świetle wiary zobaczysz, w jak wielkim stopniu Eucharystia jest wyniszczaniem się Chrystusa. On ogołaca się i wyniszcza już przez sam fakt, że ukrywa swój majestat i swoje człowieczeństwo pod postacią kawałka ma­terii - chleba i wina. Ogołaca się z należnej Mu czci i hołdu. A kiedy do Niego przychodzisz z grzeszną dłonią, z grzesznymi ustami i grzesznym sercem, to jest dalszą dla Niego kenozą.
Święty Ludwik Maria Grignon de Montfort radzi, aby zapraszać do naszego uczestnictwa w Eucharystii Maryję. Obecność Niepokalanej przy nas, zwłaszcza w czasie Eucharystii, jest dla nas jakąś wiel­ką tajemnicą, jest jakimś rozwiązaniem problemu kenozy Chrystusa. Ci, którym trud­no jest uznać potrzebę i znaczenie Maryjnej drogi do Chry­stusa, uważają, że między nami a Chrystusem nie może stanąć Maryja, bo przesłoni nam Jezusa. W świetle wiary jednak, w świetle poznania świętości Boga i swojej wielkiej niegodności, swojej grzeszności, stwierdzisz, że sytuacja jest wręcz odwrotna. Kiedy prosisz, aby Ona stanęła między tobą a Chrystusem, stajesz się bliższy Chrystusowi, bo ty prosisz Ją, aby Ona, stając między tobą a Chrystusem, zaoszczędziła Mu Jego ke­nozy, Jego wyniszczania się. Tylko Jej dłonie nie są brudne i nigdy nie były brudne; były i są zawsze niepoka­lane - jedyne ludzkie ręce i jedyne ludzkie usta, które są czyste i niepokalane, które są godne piastowania Ciała Pańskiego. Kiedy starając się zaoszczędzić Chrystusowi Jego wyniszczania się, prosisz Maryję, aby Ona przyjmowała Go za ciebie, to oddajesz przez to hołd kenozie Boga-Czlowieka. Jest to łączenie postawy pokory, postawy uznania, że jesteś grzesznikiem, z wiarą w Jego szaloną miłość ku tobie, która kosztem niepojętego dla ciebie wyniszczania się pragnie cię obdarzać owocami Odkupienia.

Sposób zastosowania doskonałego
nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny
przy Komunii Świętej

1. Przed Komunią Świętą.

1) Upokorz się głęboko przed Bogiem;
2) Wyrzeknij się zupełnie swej skażonej natury i własnego sposobu myślenia, jakkolwiek on się miłości własnej podoba;
3) Odmów akt ofiarowania się, mówiąc: Tuus totus ego sum, et omnia mea tua sunt: Jestem cały Twoją własnością, Pani ukochana, ze wszystkim, co posiadam;
4) Błagaj tę dobrą Matkę, by ci użyczyła swego serca, abyś Jej Syna z tym samym co Ona przyjął usposobieniem. Powiedz Jej, że chwała Jej Syna wymaga, by Go nie przyjmować do serca tak skalanego i niestałego jak twoje, bo byłoby to ujmą dla Jej chwały. Lecz jeśli Ona zechce zamieszkać w twym sercu, by Syna swego przyjąć, może to uczynić mocą panowania, jakie posiada nad sercami. Od Niej dozna Syn Jej godnego przyjęcia, bez skazy i bez obawy przed obrazą lub zniewagą. Powiedz Jej z zaufaniem, że wszystko, coś Jej dał z własnego mienia, jest zbyt mało, by Ją prawdziwie uczcić; lecz przez Komunię św. pragniesz złożyć Jej ten sam podarek, jaki Ojciec Przedwieczny Jej złożył. Przez to więcej Ją uczcisz, niż gdybyś Jej wszystkie dobra całego świata złożył w ofierze. Powiedz Jej wreszcie, że Jezus, który Ją jedną kocha, dotąd pragnie znaleźć w Niej swą rozkosz i pokój, choćby nawet w twej duszy, brudniejszej i uboższej niż stajenka w Betlejem, dokąd Jezus chętnie przyszedł, gdyż Ona tam była. Proś o Jej serce czułymi słowy: Accipio te in mea omnia. Praebe mihi cór tuum, o Maryjo! Biorę Cię jako całe me dobro, daj mi Twe serce, Maryjo!
2. Podczas Komunii Świętej.

Gdy będziesz gotów do przyjęcia Pana Jezusa, powtórz trzy razy: Domine, non sum dignus. Przy pierwszym razie mów niejako do Ojca Przedwiecznego, że nie jesteś godzien dla złych myśli i niewierności wobec tak dobrego Ojca przyjąć Syna Jego Jedynego; niech raczy jednak spojrzeć na Maryję, służeb­nicę swą: Ecce ancilła Domini; Ona to czyni wszystko za ciebie i napełnia cię wielkim zaufaniem i szczególniejszą nadzieją wobec Jego Majestatu. Albowiem szczególnie w nadziei utwierdziłeś mnie1.
Powiedz Synowi Bożemu: Domine, non sum dignus: że nie jesteś godzien przyjąć Go, dla twych słów próżnych, i dla twych niewierności w Jego służ­bie. Błagaj Go, by się nad tobą zlitował, gdyż pragniesz Go wprowadzić do domu Jego własnej Matki i twojej Matki. Powiedz, że nie przestaniesz Go prosić, aż nie wejdzie do przybytku serca twego. Pojmałam go i nie puszczę go, aż go wprowadzę do domu matki mojej i do komory rodzicielki mojej2. Proś Go, by powstał i przyszedł do miejsca swego spoczynku i do arki swej świętości. Powstań, o Panie, ku miejscu odpocznienia Twego, Ty i arka świętości Twojej3. Powiedz Mu, że nie pokładasz bynajmniej ufności we własnych zasługach, we własnej mocy i we własnym przygotowaniu, jak Ezaw, ale jedynie w twej ukochanej Matce Maryi, jak ongiś mały Jakub w Rebece; powiedz Mu, że jakkolwiek jesteś grzesznikiem i Ezawem, ośmie­lasz się przystąpić do Jego świętości, wsparty na zasługach świętej Matki Jego i przyozdobiony Jej cnotami.
Powiedz Duchowi Świętemu: Domine, non sum dignus: że nie jesteś go­dzien przyjąć arcydzieła Jego Miłości dla oziębłości i nieprawości czynów twoich i dla zatwardziałości twej względem Jego natchnień; całą jednak nadzieją twoją jest Maryja, [ego wierna Oblubienica. Mów ze św. Bernardem: Ona jest mą największą otuchą, całą moją nadzieją*. Możesz Go nawet prosić, by zstąpił raz jeszcze na Maryję, nierozłączną swą Oblubienicę, bo łono Jej jest tak czyste, Jej serce tak rozpalone miłością jak ongiś, bo jeśli On nie zstąpi do twej duszy, to ani Jezus, ani Maryja nie będą w niej ukształtowani i godnego nie znajdą przybytku.
3. Po Komunii Świętej

Po Komunii św. wprowadź w głębokim skupieniu Jezusa Chrystusa do serca Maryi. Oddaj Go Matce Jego, która przyjmie Go z miłością, uczci Go w pokorze, doskonale Go ukocha, czule uściśnie i odda Mu w duchu i w prawdzie wiele usług, które naszemu umysłowi są całkiem nieznane.
Możesz także w głębokiej pokorze serca, w obecności Jezusa żyjące­go w Maryi lub jako niewolnik stanąć przed bramą królewskiego pałacu, w którym król rozmawia z królową; a w przekonaniu, że oni rozmawiając z sobą ciebie nie potrzebują, wznieś się w duchu do nieba i obejmij ziemię całą, prosząc wszelkie stworzenia, by za ciebie składały hołd dziękczynienia, uwiel­bienia i miłości Jezusowi i Maryi: Pójdźcie, upadnijmy a pokłońmy się'.
Proś też sam Jezusa, w łączności z Maryją, o to, by królestwo Jego zstą­piło na ziemię przez Matkę Jego Najświętszą lub o mądrość Bożą, o miłość, 0 przebaczenie grzechów lub o inną łaskę; zawsze jednak przez Maryję
1 w Maryi, mówiąc w pokorze: Panie, nie patrz na grzechy moje6, lecz niech Twe oczy obaczą7 we mnie tylko cnoty i zasługi Maryi. A pomnąc na swe grzechy dodaj: Nieprzyjazny człowiek to uczynił*. Ja to uczyniłem, który naj­większym sobie jestem nieprzyjacielem9; albo: On ma wzrastać, ja zaś maleć"10. Jezu mój, wzrastaj w mej duszy, a ja niech maleję. Maryjo, potrzeba, byś we mnie wzrastała, sam zaś muszę stać się mniejszy, niż byłem. Jezu, Maryjo wzrastajcie we mnie i mnóżcie się11 w bliźnich moich.
Jest jeszcze mnóstwo innych myśli, które ci Duch Święty podda, jeśli będziesz bardzo skupiony, umartwiony i wierny temu wielkiemu i wznio­słemu nabożeństwu, którego cię nauczyłem. Pamiętaj jednak, że im więcej pozwolisz działać Maryi w Komunii św., tym więcej Jezus będzie uwielbiony; tym więcej zaś pozwolisz działać Maryi dla Jezusa i Jezusowi w Maryi, im głębiej się upokorzysz i im uważniej przysłuchiwać im się będziesz w spokoju i milczeniu, nie pragnąc niczego widzieć, smakować lub odczuwać; spra­wiedliwy bowiem żyje zawsze i wszędzie z wiary, zwłaszcza gdy przyjmuje Komunię św., będącą dziełem wiary: Sprawiedliwy mój żyje z wiary12.


Akt ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi

O, odwieczna, wcielona Mądrości! O, najmilszy i czci najgodniejszy Jezu, prawdziwy Boże i prawdziwy człowiecze, Synu Jednorodzony Ojca Przedwiecznego i Maryi, zawsze Dziewicy! Oddaję Ci najgłębszą cześć w łonie i chwale Ojca Twego w wieczności oraz w dziewiczym łonie Maryi, Twej najgodniejszej Matki, w czasie Twego wcielenia.
Dzięki Ci składam, żeś wyniszczył samego siebie, przyjmując postać sługi, by mnie wybawić z okrutnej niewoli szatana. Chwalę Cię i uwielbiam, żeś we wszystkim poddać się raczył Maryi, Twej świętej Matce, aby mnie przez Nią wiernym swym niewolnikiem uczynić. Lecz niestety! W niewdzięczności i niewierności swej nie dochowałem obietnic, które uroczyście złożyłem Tobie przy chrzcie św. Nie wypełniłem zobowiązań swoich; nie jestem godny zwać się dzieckiem lub niewolnikiem Twoim, a ponieważ nie ma we mnie nic, co by nie zasługiwało na Twój gniew, nie śmiem już sam zbliżyć się do Twego najświętszego i najdostojniejszego Majestatu. Przeto uciekam się do wstawiennictwa i miłosierdzia Twej Najświętszej Matki, którą mi dałeś jako pośredniczkę u siebie. Za Jej możnym pośrednictwem spodziewam się wyjednać sobie u Ciebie skruchę i przebaczenie grzechów oraz prawdziwą mądrość i wytrwanie w niej.
• Pozdrawiam Cię więc, Dziewico Niepokalana, żywy przybytku Bóstwa, w którym odwieczna, ukryta Mądrość odbierać chce cześć i uwielbienie aniołów i ludzi. Pozdrawiam Cię, Królowo nieba i ziemi, której panowaniu prócz Boga wszystko jest poddane. Pozdrawiam Cię, Ucieczko grzeszni­ków, której miłosierdzie nie zawiodło nikogo; wysłuchaj prośbę mą, pełną gorącego pragnienia Boskiej mądrości, i przyjmij śluby i ofiary, jakie Ci w pokorze składam.
Ja,..., grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj w obliczu Twoim śluby chrztu św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i dzieł jego, a oddaję się całkowicie Jezusowi Chrystusowi, Mądrości wcielonej, by pójść za Nim, niosąc krzyż swój po wszystkie dni życia. Bym zaś wierniejszy Mu był niż dotąd, obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebie­skiego, za swą Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam jako niewolnik Twój ciało i duszę swą, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, zarówno przeszłych, jak i obecnych i przyszłych, pozosta­wiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga, w czasie i wieczności. Przyjmij, Panno łaskawa, tę drobną ofiarę z mego niewolnictwa dla uczczenia i naśladowania owej uległości, jaką Mądrość odwieczna macierzyństwu Twemu okazać raczyła; dla uczczenia władzy, jaką oboje posiadacie nade mną, nikłym robakiem i grzesznikiem nędznym; jako podziękowanie za przywileje, którymi Cię Trójca Najświętsza łaskawie obdarzyła. Zapewniam, że odtąd jako prawdziwy Twój niewolnik chcę szu­kać Twej chwały i Tobie we wszystkim być posłuszny. Matko przedziwna, przedstaw mnie Twemu drogiemu Synowi jako wiecznego niewolnika, aby jako mnie przez Ciebie odkupił, tak też przez Ciebie przyjąć mnie raczył. Matko miłosierdzia, udziel mi łaski prawdziwej mądrości Bożej i przyjmij mnie do grona tych, których kochasz, których pouczasz, prowadzisz, żywisz i bronisz jak dzieci swe i sługi. Dziewico wierna, spraw, abym zawsze i we wszystkim był tak doskonałym uczniem, naśladowcą i niewolnikiem Mą­drości wcielonej, Jezusa Chrystusa, Syna Twego, abym za Twym pośrednic­twem i za Twoim przykładem doszedł do pełni wieku Jego na ziemi i Jego chwały w niebie. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz