wtorek, 13 lipca 2010

Modlitwa Jezusowa odsłania tajemnicę Jego Osoby

KS. MARIAN PISARZAK MIC

Modlitwa Jezusowa odsłania tajemnicę Jego Osoby

ROZWAŻANIE MĘKI PAŃSKIEJ



Niedawno ktoś wręczył mi małą karteczkę. Słowa zapisane na niej – to dobre uczynki, aktualne zawsze, lecz sensowne szczególnie w czasie Wielkiego Postu. Zaliczono do nich najpierw dwa zwroty grzecznościowe: dziękuję, bo jakże często słowo to jest potrzebne w życiu oraz przepraszam – gdyż zapobiegło wielu kłótniom. Inne proponowane uczynki są następujące: wrażliwość oczu i serca na człowieka w potrzebie, drobna przysługa i pomoc, roztropne milczenie w obliczu pokusy do obmowy, słowo żartobliwe i z humorem, gdyż jest wiele ponuractwa między nami... Jako ostatni dobry uczynek podano słowa „Tak, Boże, Ojcze!” do wypowiadania jako westchnienie duszy w każdej sytuacji życia.
Nie znam autora podanej mi listy tak zwanych dobrych uczynków wielkopostnych, koniecznie jednak muszę dać komentarz do ostatniej propozycji. Dlaczego jest on potrzebny? – Chodzi o to, że okazanie posłuszeństwa Bogu, że wejście w plany Boże, że pełnienie woli Bożej w każdej sytuacji życia –jest nie tylko kwestią zbierania i liczenia dobrych gestów; jest nie tylko sprawą pobożnych postanowień na jakiś okres. Świadome mówienie Bogu „Tak, Ojcze!” albo „Bądź wola Twoja!”- jest po prostu zadaniem non-stop, ponieważ od naszego „fiat” (zgadzam się, niech tak będzie!) zależy „być albo nie być” człowiekiem żywej wiary i prawdziwej religijności.
Chcę pośpiesznie dodać, że mówienie Bogu „Tak! Amen!” jest nie tylko istotne i najważniejsze w powołaniu chrześcijańskim, w całym życiu „po bożemu”, lecz zarazem najtrudniejsze; jest trudne zawsze i wszędzie, w młodym i starszym wieku, zwłaszcza w obliczu życiowego krzyża i ostatecznej śmierci. W chwilach próby człowiek się zmaga, „poci” i napina wewnętrznie, a nawet traci równowagę, kulturę słów zamienia na serię narzekań i złorzeczeń...
To, że nasze zawołanie „Tak, Boże, Ojcze!” nabiera szczególnej wymowy i urasta do istotnego zadania życiowego, lepiej rozumiemy, kiedy w Gorzkich żalach rozważamy postawę Pana Jezusa, wystawionego na ostateczną próbę. Trzecia część Gorzkich żali stanowi rozważanie wydarzeń wyniszczających fizyczne życie Chrystusa. Oczywiście, agonia Jezusa zaczęła się już w Ogrójcu. Istnieje ścisła więź między Górą Oliwną i Górą Golgoty. Łączy je tajemnica ofiary, tajemnica wejścia w zbawczy plan Boga Ojca.
Możemy zapytać: o kim wówczas myślał Pan Jezus? – Może o Józefie synu Jakuba, któremu „jego bracia zdarli (...) odzienie, długą szatę z rękawami..., i wrzucili go do studni...”, a potem „sprzedali go Izmaelitom [przygodnym kupcom] za dwadzieścia sztuk srebra...” (Rdz 37, 23-28). A może Pan Jezus pomyślał o Izaaku synu Abrahama, który na własnych plecach, idąc pod górę, dźwigał drewno potrzebne do spalenia ofiary, którą miał być on sam, jako znak posłuszeństwa Abrahama Bogu). A może przed oczami Jezusa stawał widok Izaaka związanego i złożonego na kamieniu żertwy, ustawionym na samym szczycie świętej góry (por. Rdz 22, 6-9).
O tym, co faktycznie działo się w sercu Pana Jezusa skazanego na śmierć, wiemy tylko częściowo. Lecz wiemy na pewno i bez domysłu, wiemy na podstawie Jego słów, wypowiedzianych w Ogrójcu i na Krzyżu.
U św. Marka znajduje się następujący zapis wydarzeń na Górze Oliwnej: „A kiedy przyszli do ogrodu zwanego Getsemani, rzekł Jezus do swoich uczniów: «Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem będę się modlił». Wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć, i odczuwać trwogę. I rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie!» I odszedłszy nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się, żeby – jeśli to możliwe – ominęła Go ta godzina. I mówił: «Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode mnie! Lecz nie to, co Ja chce, ale to, co Ty [niech się stanie]!»„ (Mk 14, 32-36).
Z kolei o zachowaniu się Jezusa na Golgocie, tak pisze ten sam Ewangelista: „O godzinie trzeciej po południu Jezus [odmawiając psalm 22, 2] zawołał donośnym głosem: «Boże mój, Boże mój [Eloi, Eloi], czemuś mnie opuścił!»„ (Mk 15,34). W tym samym momencie, według Łukasza (23, 46), Jezus powiedział: „Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mojego!” [por. Ps 31, 6] i skonał.
Taki jest zapis wydarzeń. Słowa te odsłaniają tajemnicę Osoby Jezusa Chrystusa. Są to słowa modlitwy; modlitwy własnej i opartej na wersetach psalmów. Ta modlitwa Jezusowa przypomina nam niektóre części i zwroty Modlitwy Pańskiej, zawsze aktualne, jak: Ojcze nasz, święć się Imię Twoje, bądź wola Twoja. Zauważmy (1), że dla Jezusa Bóg jest zawsze Ojcem, także w czasie męki i ukrzyżowania. Zauważmy (2), że dla Jezusa pierwszym zadaniem czyli „dziełem” do wykonania, samą istotą posłannictwa – jest spełnienie woli Boga Ojca:
– Abba, Ojcze, (...), zabierz ten kielich ode mnie! Lecz (...) co Ty chcesz niech się stanie!
– Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mojego!
Wyraźnie więc widzimy, że słowa modlitwy Jezusowej tak wiele mówią o Osobie Jezusa. W tym kontekście zapytam sam siebie:A co o mnie mówią moje modlitwy? Co o mnie mówią moje pacierze, może zbyt rytualne i rytmiczne, codzienne i cowieczorne wprawdzie, lecz czy otwarte na wolę Boga? A co o mnie mówią moje szeptane modlitwy i westchnienia sytuacyjne, w złożonych okolicznościach życia mego? Czym one są w rzeczywistości: benedykcją czy maledykcją, błogosławieniem czy złorzeczeniem?
Trzeba zaznaczyć jeszcze jeden raz, że słowa modlitwy Jezusowej odsłaniają Osobę Jezusa. Mówią one o Jego postawie synowskiej (1) i o zawierzeniu Jezusa Bogu (2).
– Abba, Ojcze! Ten zwrot do Boga stanowi serce każdej modlitwy Jezusowej. Zdradza on głębię więzi czyli relacji. Jezus jest tak blisko związany z Bogiem, jak syn, jak dziecko, ze swym ojcem. Dla Jezusa Bóg pozostaje Ojcem także w sytuacji bolesnej. – My zaś w takich sytuacjach jesteśmy często skłonni mówić słowa okropne i bezsensowne: Bóg się usunął, oddalił; Nie ma Go w moim doświadczeniu życiowym, w moim bólu i cierpieniu! Bóg o mnie zapomniał! Bóg jest straszny i okrutny, nie ma serca dla mnie! Na nic się przydały moje nowenny i pierwsze piątki miesiąca! – Tak oto moje modlitwy sytuacyjne mają posmak narzekania i biadolenia.
– Druga sprawa to zawierzenie Bogu co do metody Jego działania. Jezus mówi o godzinie śmierci i o kielichu cierpienia. Słowa Jezusowe wskazują na moment i na sposób, w jaki Jezus ma wypełnić wole Ojca. On sam ich nie określa, On nic nie dyktuje Bogu. – Moment i sposób, to dwa określenia, które wstrząsają nami, gdyż to my chcielibyśmy sami wybrać czas (moment) i sposób wypełnienia woli Boga. I nie tyle chcemy uciec od woli Boga, co raczej chcemy mieć możliwość wyboru godziny i sposobu. Jesteśmy, na przykład, gotowi na śmierć nie w 33 lecz w 63 albo 73 roku naszego życia, nie w szpitalu tylko w domu swoim, nie na raka lecz na zawał...
Jezus zawierzył siebie Bogu: Abba, Ojcze... oddal ten kielich teraz, lecz niech się dzieje to, co Ty chcesz. „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który mnie posłał, i wykonać Jego dzieło”, Jego zamysł i plan zbawienia ludzkości przez ofiarę na krzyżu (zob. J 4, 34).
W tym wyrzeczeniu się samego siebie wiara Jezusa osiągnęła szczyt i pełnię doskonałości. Jezus, jako człowiek, uczynił postęp w swoim przylgnięciu do woli Ojca, w zjednoczeniu z Nim. Okazał się posłusznym aż do śmierci, a była to śmierć na krzyżu (por. Flp 2, 8). Oto moment ostatniego ogołocenia; takiego ogołocenia, które objęło Jego osobistą, ludzką wolę. I tak wolny od samego siebie i swojej woli, był cały oddany Bogu i sprawie naszego zbawienia. Ogołocił siebie z ostatniej własności, jaką mógł przedstawić. On, który był panem czasu, „ofiarował siebie, gdyż sam chciał” (por. 1 Tym 2, 6). Nikt mi życia nie odbiera – mówił – lecz ja sam daje moje życie (por. J 10, 18). „Dlatego miłuje mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaje” (J 10, 17), aby je (potem) znów odzyskać. – A czy my miłujemy Chrystusa za Jego ofiarę za nas i dla nas złożoną? Czy okazujemy Mu wdzięczność?
Nasza medytacja o Męce Pańskiej zmierza do końca. Byliśmy do niej inspirowani nie tylko treścią samej karteczki, lecz także i głównie trzecią częścią Gorzkich żali i tajemnicą Getsemani. I doszliśmy do odkrycia u Jezusa swoistej dominanty w Jego postawie życiowej. Przez całe swoje życie Jezus myślał i działał „po-Bożemu”, był pobożny, posłuszny i ufny Bogu, lecz teraz na Golgocie okazał się doskonale pobożnym, oddanym i dyspozycyjnym Ojcu. Nawet moment i sposób śmierci nie były efektem Jego wyboru.
Jaki stąd płynie dla nas wniosek? Od Jezusa ofiarującego się na śmierć i od Maryi, Matki Jego, towarzyszącej Jego ofierze, trzeba nam uczyć się nie tylko mówienia formułki: „Tak, Ojcze”, przypomnianej w Wielkim Poście, lecz także – i przede wszystkim – tej istotnej postawy życiowej: zawierzenia na całego oraz poświęcenia i konsekracji bez zastrzeżeń. Taka postawa sięga tajemnicy naszego przymierza przez chrzest święty zawartego; taka postawa potwierdza i umacnia przymierze podstawowe, pierwszą konsekrację.
Nasze życie chrześcijańskie i nasze umieranie z Panem i w Panu, to realizacja synowskiej więzi z Bogiem Ojcem, to wzrastanie w postawie dziecięctwa Bożego. „Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego”. Tylko taka postawa prowadzi do wspólnoty z Chrystusem tu i w niebie. W związku z tym szczególną wymowę posiada fragment listu św. Pawła do Filipian (rozdz. 2). Fragment ten mówi o drodze paschalnej Jezusa i o potrzebie z naszej strony zgrania, zharmonizowania naszej drogi życia z rytmem drogi Jezusowej. Nasze życie, niewątpliwie naznaczone cierpieniem i „męką” (pasyjnością), ostatecznie ma mieć charakter paschalny, ma zmierzać przez krzyż do nieba, do pełni życia. Oto słowa św. Pawła, fragment katechezy paschalnej:
Bracia, ten kierunek, to dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie.


Ponieważ On, istniejąc w postaci Bożej,
Nie skorzystał ze sposobności,
Aby na równi być z Bogiem,
Lecz ogołocił samego siebie,
Przyjąwszy postać sługi (...);
Uniżył samego siebie,
Stawszy się posłusznym aż do śmierci –
I to śmierci krzyżowej.


Dlatego też BÓG Go nad wszystko wywyższył
I darował Mu imię ponad wszelkie imię, (...),
Aby wszelki język wyznał,
Że Jezus Chrystus jest PANEM –
Ku chwale Boga Ojca,
[i w sprawie naszego zbawienia].(Por. Flp 2, 6-11).


Chrystus cierpiał za nas i wzór nam zostawił, abyśmy szli za Nim Jego śladami (1P 2, 21).

Amen. Amen. Amen!

Ks. Marian Pisarzak MIC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz