czwartek, 1 lipca 2010

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Przewodnikiem po modlitwie w trakcie naszych rekolekcji będzie św. Paweł. Nie tylko chodzi o to, że mamy rok św. Pawła, ale też nasza sytuacja jest trochę podobna do jego sytuacji. Tak jak on, w odróżnieniu od innych Apostołów, nie widzieliśmy Jezusa (moment na drodze do Damaszku trwał krótko i był bardzo „wewnętrzny”). Paweł o Jezusie usłyszał od Apostołów i ich uczniów. Z drugiej strony, w bardzo osobistym wyznaniu pisze do Galatów o niezwykłej intensywności doświadczania jedności z Jezusem: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.” (Ga 2, 20). Skąd u Pawła ta pewność wiary (choć nie wolna od ciemności), na której wydaje się budować swoje życie? Jak on te wiarę podtrzymuje?
Image
Św. Paweł
Są to pytania, które może też sobie stawiamy. Jak my możemy oprzeć swoje życie na Chrystusie, skoro też znamy Go tylko przez wiarę? Przecież z czasem, nawet po pierwszych „mocnych” doświadczeniach np. powołania, mogą w nas rodzić się pytania: Jak na Nim budować, skoro Go nie znamy i nie słyszymy Jego głosu?
Skąd wiemy, że nasze chodzenie za Panem Jezusem nie jest oparte głównie na naszych potrzebach, może na potrzebie miłości? Czy rzeczywiście z Nim się spotykamy, czy też to projekcja naszych oczekiwań?
Skąd możemy wiedzieć, że nasza wiara nie jest powtarzaniem schematów, rutynowych czynności?
 Decydującym czynnikiem, który wpływa na to, czy nasza wiara nie jest tylko obracaniem pojęć, jest modlitwa. W czasie modlitwy uczymy się trwać przy Chrystusie. Zobaczmy jednak, że modlitwa liturgiczna czy ustna, czy nawet rozważanie niosą w sobie nieuchronnie niebezpieczeństwo obracania pojęciami – bardziej myślenia o Chrystusie czy na temat Chrystusa niż rzeczywistego przebywania z Nim. Przecież wiara jest przede wszystkim darem Bożym. Jak więc uzyskać bezpośredni dostęp do tego daru, nie filtrując go przez różnorakie swoje projekcje, pojęcia? Jak sprawić, by nie była przede wszystkim sprawnością naszego myślenia czy gorącością naszego odczuwania?
 Taką możliwość daje adoracja.
 „Jeśli uklęknę przed Najświętszym Sakramentem i skupię myśli koncentrując się na jednym słowie, jednym prostej prawdzie wiary, a następnie z głębi serca powiem: „Wierzę, wierzę, że jesteś tutaj”, to mogę w tym akcie wiary trwać.
Nie jest konieczne, abym miał w głowie jakieś piękne idee, abym coś przeżywał, odczuwał, wyobrażał sobie; nie jest konieczne, abym snuł jakieś myśli, czy wyciągał wnioski, dokonywał konkluzji, poszerzał wiedzę, choćby i wiedzę teologiczną. Wystarczy moje „wierzę”. Moja wiara kieruje się ku Chrystusowi i Jego dotyka.” (o. Giertych, Rozważania Pawłowe, 10n). Owoce tego spotkania nie muszą być widoczne dla mnie. Łaska, jak podziemny strumień, mnie zasila - owoce będą takie, jakie chce Bóg. Nie muszę czuć się oświecona ani umocniona, jeśli ktoś mnie się spyta o treść tej modlitwy, może nie będę nawet  umiała odpowiedzieć.
Image
Najświętszy Sakrament
Adoracja więc jest czasem trwania przy Bogu w cichej wierze, kiedy „marnujemy” ten czas dla Boga. Nie jest to łatwe. Gdy przychodzą rozproszenia mamy nadzieję, że kiedyś się skończą i gdy wreszcie dojrzejemy duchowo, modlitwa stanie się łatwiejsza. Że wtedy żarówka naszej wiary będzie świecić jasno. Tymczasem to, że trwanie w naszej wierze jest ciemne to jest normalne. Nasz umysł w sposób naturalny pragnie światła, tymczasem w czasie adoracji wiara jest skierowana ku tajemnicy, która go przekracza. Nasza adoracja nie dlatego jest ciemna, bo jesteśmy grzeszni, ale w czasie adoracji ujawnia się wszystko co nas niepokoi – grzechy, plany, pokusy, zajęcia, ambicje. W takiej chwili nie należy rezygnować, ale trwać przed Bogiem, uznając, że nawet gdy tego nie czujemy i nie pojmujemy, to trwanie przy Bogu zbliża nas do Niego. Mamy wciąż powracać i ta poszarpana modlitwa jest cenniejsza nieraz niż trwanie „ w ekscytacji”, ponieważ wciąż wyrażam w niej wiarę.
 Słowem, które najlepiej opisuje „stan adoracji” jest UBÓSTWO. Carlo Caretto napisze: „Tylko wiara tryumfuje, wiara surowa, mroczna, bezbarwna (...) stań przed Jezusem jako biedak, bez jakiejkolwiek idei, ale z żywą wiarą”.
 Jakich szczególnie naszych sfer życia dotyka adoracja?
Przede wszystkim uzdrawia nas z zagubienia w życiu. Poprzez ciche trwanie przy Jezusie dajemy Mu szansę, aby czynił nasze serce wrażliwszym na Jego głos. Stajemy wtedy jakby „w dyspozycji” dla Niego. Jednocześnie może Jezus pokazywać nam te miejsca, w których istnieje rozdźwięk między naszym postępowaniem a Ewangelią. Przez prawdę prowadzi nas do wolności.
 Inną sferą „dotkniętą” adoracją jest czystość. Dzisiejszy świat jest pogubiony w pogoni za doznaniami, za interesem. Adoracja nie tylko nie tylko uzdrawia nas z naszych zranień dotyczących fizyczności, oczyszcza także nasze intencje, pokusę wykorzystywania drugiego człowieka.

Image
Miłość przebaczająca
Trzecim miejscem w którym Jezus chce działać przez adorację jest to wszystko, co wynika z braku przebaczenia. Często jest coś zranione tak boleśnie, że nie tylko nasze uczucia, ale i wola nie potrafią przebaczyć. W takich sytuacjach adoracja jest najlepszym lekarstwem. Adorując możemy modlić się za osobę, której nie umiemy przebaczyć. W czasie adoracji Jezus w ogóle uzdrawia nasz sposób patrzenia na innych. Doświadczając miłującego spojrzenia Jezusa, będę mniej osądzał moich bliźnich. Podobnie możemy być uzdrawiani z przesadnie krytycznego spojrzenia na siebie samych...
 Na adoracji Jezus pozwala nam również zobaczyć sensowność wydarzeń w naszym życiu. To co nas boli i wydaje się bez sensu zaczyna się układać gdy trwamy na adoracji i przyjmujemy w ciszy miłujące spojrzenie Jezusa. Skoro jestem w ręku kochającego Boga nic tak naprawdę nie może mnie zniszczyć.
(w tym rozważaniu obficie czerpałem z książki o. Wojciecha Giertycha "Rozważania Pawłowe", Warszawa 2008)
 ks. Marcin 

1 komentarz:

  1. Adoracja Najświętszego Sakramentu jest dla mnie czasem łaski danym mi
    od Pana,kiedy to uczę się bycia w Jego obecności.Potrzebuję tego czasu
    by wzrastać duchowo i jednocześnie by
    przynieść duchowo swoich bliskich i
    tych.których Bóg stawia na mojej drodze.
    Takie rozważania zawsze pomagają zrozumieć działanie Boga,mogę zobaczyć gdzie błądzę,są drogowskazem
    w życiu.
    I chociaż czasami nic nie rozumiem ważne ,że ON jest razem ze mną ,a wtedy nie potrzeba słów.
    Bóg zapłać za rozważania.

    OdpowiedzUsuń