środa, 29 kwietnia 2009

Czwarta Niedziela Wielkanocna - 3 maja 2009 r.

PIERWSZE CZYTANIE


Dz 4,8-12 Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział:
„Przełożeni ludu i starsi! Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek uzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych, że przez Niego ten człowiek stanął przed wami zdrowy.
On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się kamieniem węgielnym. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”.

Oto Słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY:

Ps 118,1 i 8.9 i 21.22-23.26 i 28cd

Kamień wzgardzony stał się fundamentem.

Dziękujcie Panu, bo jest dobry,
bo Jego łaska trwa na wieki.
Lepiej się uciekać do Pana,
niż pokładać ufność w człowieku.

Kamień wzgardzony stał się fundamentem.

Lepiej się uciekać do Pana,
niż pokładać ufność w książętach.
Dziękuję Tobie, żeś mnie wysłuchał
i stałeś się moim Zbawcą.

Kamień wzgardzony stał się fundamentem.

Kamień odrzucony przez budujących
stał się kamieniem węgielnym.
Stało się to przez Pana
i cudem jest w naszych oczach.

Kamień wzgardzony stał się fundamentem.

Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie,
błogosławimy was z Pańskiego domu.
Jesteś moim Bogiem, chcę Ci podziękować:
Boże mój, pragnę Cię wielbić.

Kamień wzgardzony stał się fundamentem.

DRUGIE CZYTANIE


1 J 3,1-2 Jesteśmy dziećmi Bożymi

Czytanie z Pierwszego listu świętego Jana Apostoła

Najmilsi:
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to ujawni, będziemy do Niego podobni; bo ujrzymy Go takim, jakim jest.

Oto Słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ:


J 10,14

Alleluja, Alleluja, Alleluja

Ja jestem dobrym Pasterzem
i znam owce moje, a moje Mnie znają.

Alleluja, Alleluja, Alleluja

EWANGELIA

J 10,11-18 Jezus jest dobrym pasterzem

Słowa Ewangelii według świętego Jana

Jezus powiedział:
„Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.
Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz.
Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je potem znów odzyskać. Nikt mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca”.

Oto słowo Pańskie.

----------------------------------------------------------------------------

Pasterzem może być ten, który jest zdolny oddać życie za swoje owce, kto zna Ojca i jest w bliskiej z Nim relacji, kto pozwala, aby Ojciec go poznał. Dawanie życia za innych kojarzy się z łączeniem a nie dzieleniem, przebaczaniem, nie zaś z wprowadzaniem zamieszania, niezgody. Dawać życie to wprowadzać w świat wartości ducha umożliwiających życie, kierowanie sobą, opanowanie siebie, jasne postrzeganie i realizowanie celu wyższego od tych, jakie mamy na ziemi.

Najemnik, to przeciwnik. Jego słowa i działanie, styl życia sprowadza rozdźwięk, rozpraszanie się na sprawy nieistotne, niekorzystne dla nas. Jest to człowiek, który dzieli, skłóca. Jego propozycje rozwiązań niszczą możliwość wzajemnego porozumienia się. To najemnik sprowadza wilka. Jego beztroska nie może być niezauważona przez tego, który krąży wokół owczarni. Wilk przychodzi tam, gdzie ten, który jest zobowiązany do czuwania, jest nieodpowiedzialny.

Najemnik nosi w sobie wilka. Brak troski o osoby najbliższe to postawa najemnika z dzisiejszej Ewangelii. Zaniechanie współpracy z Bogiem doprowadza do sytuacji, w której wilk wdziera się do mojego serca i serc osób mi najbliższych. Ja wobec samego siebie mogę być najemnikiem, któremu nie zależy na darach i wartościach darmo otrzymanych od Boga. Pozwalam złemu, aby pozbawił mnie tego, nad czym nie czuwałem, o co się nie troszczyłem, czego nie kochałem, za co nie byłem nieustannie wdzięczny. Bo wdzięczność jest jednym ze sposobów nieustannego czuwania nad dobrem własnej duszy. Wdzięczność jest miłością, a tym samym odpowiedzialnością za powierzone mi przez Boga dobro. Nie troszcząc się każdego dnia o własne dobro duchowe, nie jestem tym samym zdolny zadbać o codzienne moje życie z innymi.

-----------------------------------------------------------------------------

Życie daje ktoś, kto jest dobry. Dobry człowiek będzie dobrym pasterzem. Dobroć emanuje przez to, co człowiek czyni, bez względu na charakter pracy. Jezus mówi: "Ja jestem dobrym Pasterzem". Na drugim krańcu jest najemnik. To ktoś, kto ma wykonać zadanie. Jest wynajęty. Czuje się wynajętym do określonej pracy. Tylko wynajętym. Dobry, daje życie. Najemnik – pracę, ale gdy jest niebezpiecznie, najemnik ucieka, nie chcąc oddać życia. To nie jest jego sprawa, by mógł oddać wszystko.

Dobry Pasterz oddaje najlepsze, co posiada – życie. Oddaje życie za owce, bo one są jego, one są w Jego sercu. Ich sprawy Jego przenikają, a On je zna. Dobry, traktuje innych tak, jak siebie. Będąc dobrym wobec siebie, nie można na innych być nie wrażliwym, nie współczującym, nie przebaczającym. Dobry Pasterz daje swoim owcom dobrą paszę: prawdę, pamiętanie o nich, żyje ich radościami i smutkami, daje im poczucie bezpieczeństwa, pozwala im wzrastać.

Owce są moje. Troska jest tam, gdzie utożsamiam się z tymi, dla których jestem pasterzem. Oni są moimi. Tworzymy więzy wiary, więzy duchowe, więzi ludzkie. Dobry Pasterz przyjmuje owce i tak je traktuje, jak własne. Lęk nie opanowuje tego, który jest dobry dla siebie, a tym samym dobry dla innych. Nie będąc, nie pragnąc być dobrym przez swoje wybory, decyzje, człowiek tym samym decyduje się na ucieczkę w chwilach zagrożenia dla siebie i innych. Niebezpieczeństwo budzi lęk, zmuszając do opuszczenia tych, z którymi żyję, ponieważ nie łączą nas żadne więzy.

Najemnik, to człowiek, który nie dokonał mądrego wyboru w życiu. Tego człowieka może zatrudnić szatan. Najemnik, to ktoś, nie żyjący na swoim miejscu, w którego sercu nie ma troski o człowieka, najpierw brak dobrej troski o siebie. Pasterz, to ten, który zna i który nieustannie poznaje to, co jest mu zlecone: jego trosce, zapobiegliwości, uwadze, miłości. Miłość objawia potrzebę poznania i nieustannego poznawania tych, z którymi pragnę być Siostrą, przyjacielem. Poznać, to wejść z kimś w życiową relację. Coś głębokiego, wartościowego z danym człowiekiem doświadczyć, w Bogu przeżywać. Znać człowieka, to m.in. wejść w doświadczenie jego cierpienia, grzechu, dobra i zła. Gdy poznaję człowieka, oswajam człowieka, wchodzę z nim w osobiste odniesienia.

Nie tylko Dobry Pasterz zna "owce" po imieniu, ale również "owce" poznają Pasterza. Z najemnikiem takich relacji dotyczących poznania, wzajemnego doświadczania siebie – nie ma. Poznanie jest wyrazem troski. Gdy poznaję człowieka, wyrażam zainteresowanie jego osobą i tym, co dla niego jest ważne, co stanowi jego osobisty "świat".

Poznać, to wejść w tajemnicę osoby: jej wewnętrznych przeżyć, zmagań, porażek, zwycięstw. Gdy Boga poznaję, On mnie czymś napełnia: bojaźnią, szacunkiem, okazuje swą czułość, daje siłę do pokonania" nieprzyjaciół", uczy mnie dróg wolności w Duchu. Jestem powołany, by Pana mojego poznać. Kiedy słyszę skargę Boga: "Lud ten czci mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode mnie", to wówczas rozumiem, że Boga trzeba sercem poznawać. Poznanie to, o tyle jest możliwe, o ile serce nie jest już czymś intensywnie zaabsorbowane. Nieuporządkowane zaabsorbowanie serca człowiekiem lub sprawami, Biblia nazywa "błądzeniem serca". Owo błądzenie uniemożliwia nie tylko poznanie Boga, ale przede wszystkim sprawia nieobecność chcenia, pragnienia poznania Pana i Jego mocy

Gdy "błądzę sercem", Bóg poddaje mnie różnym próbom. Jeśli nie poznam Boga, nie poznam niczego w sposób uporządkowany. Brak poznania Pasterza może prowadzić do życia: w buncie, lęku, nie chodzeniu Jego drogami, oddawaniu serca osobom i sprawom, w których człowiek nie odnajduje pokoju. Niekiedy poznanie Boga jest złudzeniem. Gdy relacja z Nim jest czysto zewnętrzna, formalna, ma miejsce brak poznania sercem. Prawdziwe poznanie Boga, przenika do serca: "Synu, czemuś nam to uczynił. Oto ojciec twój i ja, z bólem serca szukaliśmy Ciebie". Brak poznania Boga, sprowadza błądzenie, a ono przynosi cierpienia serca.

Poznanie człowieka tak, aby mu pomóc, jest możliwe wówczas, gdy będzie w nas nieustanne pragnienie poznania Boga. "Oddaję życie", należąc do Ojca. Oddając życie coraz pełniej Bogu mojemu, wchodzę w poznanie Go przez miłość. Ten oddaje życie, kto należy do Boga. Będąc wewnętrznie wolnym, mogę dać to, co jest moim skarbem, moją wielką wartością. Miejscem dzielenia się wartościami, jest wolność człowieka. To, co człowiek daje drugiemu, a nie ma swego początku w wolności serca, w przynależeniu do Jezusa, w posłuszeństwie Ojcu, jest krzywdzeniem bliźniego, jego zniewalaniem.

Wolność wewnętrzna sprawia w człowieku pragnienie jedności z drugimi. Więź z Bogiem, stwarza uporządkowane więzi z człowiekiem. Gdzie nie istnieje jedność człowieka z Bogiem, istnieje wewnętrzna przeszkoda, do utworzenia jedności z człowiekiem. Im większa wolność, tym bardziej intensywne jest we mnie pragnienie: "abyśmy byli jedno". Jedno jest tam, gdzie członkowie tworzący wspólnotę, czynią prawdziwy wysiłek, zmierzający do słuchania słów Pańskich. Nie wszyscy bowiem we wspólnocie chcą wzrastać. Nie wszyscy chcą słuchać słowa Bożego. Jedność jest możliwa do osiągnięcia tam: "gdzie są te same dążenia, te same pragnienia, ta sama miłość jednych ku drugim". Modlitwa o posiadanie tych samych dążeń, tych samych pragnień i tej miłości Ojca, jaka jest w Jezusie, winna stać się treścią naszego powołania.

Przymuszanie, skłanianie do życia w czystości, ubóstwie, posłuszeństwie nie ma miejsca tam, gdzie mamy do czynienia z człowiekiem dojrzałym, który wie, czego chce, choćby po wielu latach życia zakonnego pojawiły się inne pragnienia, inne potrzeby, różne od tych, które dominowały i motywowały rozpoczęcie przeze mnie życia drogą rad ewangelicznych. Tego życia, tego mojego bycia piękną, tych wielorakich talentów, młodości mojej, możliwości bycia kochaną przez sympatycznego mężczyznę, możliwości rodzenia dzieci, ich wychowywania – "nikt mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję" /w. 18/. Oddawaniem trzeba żyć, aby czystość była żywa i przekonywująca do pójścia za Pasterzem. Gdy zniknie pragnienie oddawania siebie Bogu, pojawi się silna namiętność powierzenia siebie człowiekowi. Do kogoś pragnę należeć, komuś pragnę dać siebie.

Przestaję być dla innych, gdy zatrzymam się jednoznacznie i przede wszystkim na moich potrzebach. Gdy człowiek powołany jest zdominowany przez to, co nazywamy "obsługą własnej osobowości", przestaje być Pasterzem, pojawia się problem bycia dobrym, oraz "życia dla innych; oddania życia Bogu", wypełnienia posłannictwa Boga samego.

Rachunek sumienia:
– Jakim jestem człowiekiem, kapłanem, siostrą zakonną, bratem? Co ja o sobie mogę powiedzieć?
– Czy o mnie można powiedzieć: dobry człowiek?
– Wobec kogo jestem dobrym człowiekiem?
– Dlaczego trudno mi być dobrym wobec niektórych braci?
– Kto daje mi poczucie bezpieczeństwa w moim Zgromadzeniu, w mojej wspólnocie zakonnej?
– Dlaczego nie czuję się bezpieczny, odczuwam ciągłe zagrożenie?
– Mój Bóg, moi bracia, moje Zgromadzenie? Czy tak to odczuwam?
– Na ile czuję się w mojej wspólnocie zakorzeniony, jednością z braćmi, a na ile jest dla mnie sprawą obojętną czy jestem tu, czy też mnie w niej nie ma?
– Czy dobrze traktuję braci w mojej wspólnocie?
– Czy w moim traktowaniu ich, jest autentyczna troska, cierpliwość, dobroć, opanowanie?
– Jakiego rodzaju więzy łączą mnie z osobami, z którymi żyję na co dzień?
– Czy zbliżające się niebezpieczeństwo zmuszało mnie przede wszystkim do troski o własne sprawy?
– By chronić, zabiegać o swoje, czy jestem w stanie wyrzec się przyjaźni z człowiekiem, wierności Bogu?
– W jakim wymiarze życia, jestem najemnikiem?
– O których braci przejawiam troskę w mojej wspólnocie?
– Dlaczego inni są pozbawieni mojej życzliwej uwagi? Czy może to oznaczać, że jestem dobry, dla dobrych dla mnie?
– W jakich sprawach moje serce błądzi?
– Jakimi sprawami jest moje wnętrze szczególnie zaabsorbowane?

Ks. Józef Pierzchalski SAC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz