poniedziałek, 1 grudnia 2008
O rozeznawaniu duchów
Okazja czy pokusa? - czyli kilka słów o rozeznawaniu duchów.
Szczęść Boże. Ojciec Dariusz Michalski, jezuita. W dzisiejszej konferencji chciałbym zatrzymać się nad tematem poruszeń duchowych, których doświadczamy w czasie odprawiania rekolekcji. Jak zapewne mogliście się już o tym osobiście przekonać poruszenia te nasilają się w nas w sytuacjach, gdy próbujemy zbliżyć się do Boga. Takim czasem jest czas rekolekcji, dlatego szatan będzie próbował jeszcze usilniej odciągnąć nas od Boga, od bliskiej, zażyłej relacji z naszym Stwórcą, gdyż wie, że to może zniweczyć jego plany. Możemy powiedzieć, że czas rekolekcji, to czas szczególnie silnego działania duchów, walki duchowej w nas i o nas. Przywykliśmy już do stwierdzenia, że Bóg chce nam ofiarować życie wieczne. Ale zapominamy o propozycji złego ducha. Trzeba to powiedzieć bardzo jasno: zły duch pragnie dla nas śmierci wiecznej. Życie wieczne na jednej szali i śmierć wieczna na drugiej szali. O to właśnie toczy się walka duchowa w nas i o nas. Trzeba to sobie bardzo dobrze uświadomić, że jest ktoś kto pragnie mojej śmierci, mojego wiecznego zniszczenia. I jest ktoś kto pragnie mojego wiecznego życia i szczęścia. Moje życie jest terenem walki duchowej. Jeśli uznam i przyjmę tę prawdę, to dopiero wtedy ma sens mówienie o zasadach działania ducha złego i dobrego. Bo te reguły są przydatne tylko tym, którzy chcą z nich zrobić użytek w walce o swoje zbawienie. Przejdźmy do reguł, które proponuje nam św. Ignacy.
Na początek św. Ignacy z Loyoli wyjaśnia sposób działania ducha złego na przykładzie. Otóż, gdy jakiś człowiek trwa w grzechu i nie ma zamiaru zerwać z nim, to wtedy zły duch będzie takiego człowieka utwierdzał w tej decyzji poprzez ukazywanie pozornych przyjemności i zalet wynikających z trwania w takiej sytuacji. Z kolei duch dobry będzie działał przeciwnie, to znaczy będzie powodował wyrzuty sumienia, będzie niepokoił tego człowieka, aby pomóc mu zrozumieć, że postępuje źle i że powinien zmienić to postępowanie.
Jeśli jakaś inna osoba trwa w dobrym i pragnie postępować dalej na drodze wzrostu duchowego, wtedy zły duch będzie taką osobę dręczył, kłuł wewnętrznie, będzie podawał fałszywe argumenty za odwróceniem się od dobrej drogi, będzie stawiał przeszkody i niepokoił. A więc działanie złego ducha będzie miało na celu uczynienie wszystkiego, żeby nie dopuścić człowieka do postępu w dobrym. I to działanie będzie miało dla człowieka charakter przykry i niepokojący. Z kolei duch dobry będzie działał przeciwnie: będzie umacniał taką osobę, będzie podtrzymywał ją w jej dobrych postanowieniach i to działanie ducha dobrego będzie miało charakter przyjemny, miły i uspokajający w celu podtrzymania tej osoby na obranej drodze ku dobru.
Działanie ducha dobrego i złego w nas możemy więc rozpoznać poprzez pewne stany, głównie poprzez emocje, myśli, wyobrażenia i natchnienia, które będą się w nas rodzić.
Jeśli będzie w nas działał duch dobry, Boży, to będziemy wzrastać w miłości do Boga, będziemy szukali jedynie miłości czystej, bezinteresownej, szlachetnej, a rzeczy niskie, przyziemne, które wcześniej stanowiły dla nas wielką wartość po prostu ją utracą. Ten stan działania ducha dobrego Ignacy nazywa pocieszeniem. W pocieszeniu chcemy kochać Boga i bliźniego i odczuwamy z tego powodu wewnętrzną, głęboką radość, pociechę. Stąd właśnie nazwa: pocieszenie - radość z bycia dla Boga i z Bogiem. Stan pocieszenia może także manifestować się przez uczucie żalu z powodu popełnionych grzechów, wyrządzonego zła. Mówiąc krótko pocieszenie duchowe to taki stan człowieka, gdy wzrasta on w wierze, nadziei i miłości.
Z kolei jeśli będzie w nas działała duch zły, to będziemy przeżywali strapienie. Jest to taki stan uczuć, myśli i wyobrażeń w nas, który pochodzi od złego i prowadzi do ciemności w duszy, niepewności, zamieszania, poruszeń w kierunku rzeczy niskich i tylko ziemskich, stan niepokoju, wzmożonego podniecenia, napięcia, silniejszych pokus, a ostatecznie nieufności i strachu. W takim stanie Dusza wyobraża sobie, że Bóg nie chce jej pospieszyć na pomoc, brakuje jej optymizmu i nadziei, nie jest skora do podejmowania poświęceń, nie chce się angażować w modlitwę, w wykonywanie swoich prac, obowiązków. Czujemy się wtedy po prostu przybici i nie do życia. Pociechę znajdujemy jedynie w rzeczach, które głównie prowadzą nas do złego w naszych przywarach i nałogach. Czujemy się oddzieleni od Boga i nie chcemy z nim rozmawiać. To tak, jak Adam w Raju, który po grzechu pierworodnym przeżywał stan głębokiego strapienia - wydawało mu się, że Bóg jest jego wrogiem, kimś przed kim trzeba się schować, ukryć, zasłonić, z kim nie należy rozmawiać. To są właśnie cechy charakterystyczne stanu strapienia.
Spróbujmy może teraz przyjrzeć się temu na przykładzie człowieka, który chce odwrócić się od złego i w tym celu ma zamiar podjąć trud rekolekcji. Gdy taki człowiek będzie otwarty na działanie ducha dobrego, to z jego strony odczuje głęboką radość, pokój, nadzieję, wyobrażając sobie, że ten trud rzeczywiście może coś przemienić w jego życiu, przemienić jego postawy, pomóc mu zerwać z nałogami, które go dręczą. Duch dobry będzie starał się umocnić w tym człowieku wiarę, nadzieję i miłość i to działanie będzie odbierane przez tego człowieka jako miłe i zachęcające.
Jednakże zły duch też czuwa i też będzie próbował przemówić do takiego człowieka. Zły duch przyjmie taktykę dręczenia i niepokojenia takiego człowieka, będzie przed nim wyolbrzymiał trudności: nie nadajesz się, nie uda ci się, przecież nie umiesz się modlić, rekolekcje trwają tak długo - nie wytrzymasz do końca; będzie go też zniechęcał: zobacz w tym czasie mógłbyś sobie znaleźć inne pożyteczne zajęcia itd. itd. I to działanie złego ducha będzie dla tego człowieka przykre.
Dlaczego tak ważne jest dokonanie właściwej oceny stanu w którym aktualnie się znajdujemy? Otóż jeśli będziemy świadomi tego, który z duchów działa w danym momencie silniej wtedy będziemy mogli podjąć takie kroki, które albo nas ustrzegą przed działaniem złego, albo pomogą nam jeszcze lepiej współpracować z dobrym duchem. Zauważmy, że cały dramat grzechu pierworodnego w Raju nie wynika jedynie z działania złego ducha w stosunku do Ewy i Adama. Zło ma miejsce w Raju także dlatego, że pierwsi rodzice nie zachowali czujności, nie zauważyli różnicy w działaniu dwóch zupełnie sobie przeciwnych duchów. Ten brak rozeznawania, a więc zauważenia różnicy co tak naprawdę się z nim dzieje gdy słuchają złego i gdy słuchają dobrego, doprowadził do upadku całej ludzkości, do grzechu i do zła. To kuszenie Ewy i Adama powtarza się w życiu każdego z nas. Jednak mamy pomoc - łaskę Bożą, którą otrzymaliśmy poprzez ofiarę Jezusa na krzyżu. Dzięki niej jesteśmy zdolni do rozeznania działania duchów w nas. Z jednej strony możemy odrzucać propozycje złego, a z drugiej strony możemy współpracować z dobrym. Co więcej ta łaska ochrania nas także w sytuacji, gdy jednak damy się zwieść złemu duchowi. Otóż, jest niezwykle istotne, to co za chwilę powiem: dzięki tej łasce, nawet po grzechu jesteśmy w stanie uwierzyć w Bożą miłość. Nawet doświadczywszy niszczącego działania zła w nas i przez nas mamy drogę powrotu do Ojca jak marnotrawny syn. Nie musimy już dalej ukrywać się nadzy w krzakach tak jak Adam w Raju po swoim grzechu, ale możemy z wyciągniętymi ramionami rzucić się Ojcu na szyję i powiedzieć: Ojcze zgrzeszyłem przeciwko Tobie. Ta łaska Boża umacnia nas w ponownym przyjęciu godności dziecka Bożego - ukochanego syna, ukochanej córki Bożej. Przypominają nam o tym słowa skierowane przez Ojca nie tylko do Jezusa, ale przez Jezusa do każdego z nas: Tyś jest mój syn, moja córka umiłowana. W Tobie mam upodobanie! Dzięki tej szczególnej łasce zostajemy przywróceni do rodziny Bożej. Bóg zapomina o naszym grzechu, nie robi nam wymówek i zaprasza do nowego wzrastania w miłości bez niepotrzebnego oglądania się wstecz.
Widzimy więc, że życie duchowe to z jednej strony nieustanna walka o dobro, o miłość w naszym życiu. Mają nam w tym pomóc reguły o rozeznawaniu duchów. Z drugiej strony życie duchowe to całkowite zawierzenie się tej szczególnej łasce, która może wyciągnąć nas z największego zła i jego skutków.
Ignacy nie tylko rozróżnia stan pocieszenia i strapienia, ale także daje rady jak się zachować. Chciałbym tu wymienić tylko niektóre z tych rad.
Otóż, gdy doświadczamy stanu strapienia nie powinniśmy wprowadzać żadnych zmian, ale trwać w swoich uprzednio podjętych postanowieniach i decyzjach. Stosujemy tę regułę w odniesieniu do czasu trwania medytacji. Otóż kiedy w czasie modlitwy poczujemy, że zaczyna działać zły i np. podsuwa nam myśli o niezałatwionych sprawach, obowiązkach i że nakłania nas do skrócenia medytacji, to nie powinniśmy go słuchać. Winniśmy trwać w podjętym postanowieniu modlenia się przez 45 min. Chodzi o to, że gdy działa na nas zły, to wtedy będziemy bardziej skorzy by słuchać właśnie jego. A ta zasada o niepodejmowaniu żadnych zmian, gdy działa na nas zły duch ma nam pomóc ustrzec się przed pójściem za jego głosem. Jak mówi św. Ignacy: Słuchając jego rad, nie możemy obrać słusznej drogi. Tę zasadę możemy stosować także w odniesieniu do naszych codziennych decyzji.
Ignacy poucza także o przyczynach strapienia. Pierwsza z nich - jak mówi - bierze się z naszej opieszałości, lenistwa czy też niedbałości w odprawianiu ćwiczeń duchowych, czyli np. z zaniedbywania modlitwy. Nie dziwmy się, że jesteśmy smutni, przygnębieni, strapieni, że trudno nam szukać dobra, skoro np. zarzuciliśmy modlitwę i już nie modlimy się regularnie. Jest to jakbyśmy powiedzieli strapienie na własne życzenie. I nie można za to winić Boga, raczej trzeba uświadomić sobie swoją odpowiedzialność. Przyznać się do własnego zaniedbania i wynikającego z tego stanu strapienia. Trzeba po prostu zacząć się modlić i przestać obwiniać Boga za swoje strapienie czy smutek.
Inna przyczyna strapienia to ta, gdy Bóg dopuszcza je na nas by nam uświadomić, że sami z siebie, nie możemy ani uzyskać, ani zatrzymać wielkiej pobożności, a więc wielkiej miłości do Boga, łez, dobrych pragnień, ale że to wszystko jest darem i łaską Boga - jak pisze Ignacy. Chodzi o to, że Bóg może na nas dopuścić takie doświadczenie strapienia, aby nasza pycha została umniejszona, abyśmy uzmysłowili sobie, że ostatecznie wszelkie dobro, nawet to duchowe, pochodzi od Boga. Że sami z siebie nic nie możemy uczynić i że wszystko możemy w Tym, który nas umacnia. Bóg chce nas pouczyć w pokorze i może się do tego posłużyć właśnie strapieniem.
Kolejna rada to wskazówka jak sobie radzić z pokusami. Otóż gdy atakuje nas zły duch trzeba przeciwstawić mu się w sposób wyraźny i zdecydowany, wtedy zły szybciej od nas odstąpi. Nie wolno więc nam wykazywać niezdecydowania w przeciwstawianiu się złu. Tu w stosunku do złego ducha nie może być żadnego kompromisu, ugody czy też układu. I znów przywołajmy sytuację Adama i Ewy z Raju. Pierwsi rodzice zaczynają dialogować ze złym, dają się wciągnąć w jego sztuczki, zamiast od razu jasno i wyraźnie przeciwstawić się jemu i odrzucić propozycję wtedy, gdy mają jeszcze na to siły.
Kolejnym dobrym sposobem walki ze złym duchem jest wyjawienie jego pokus. Zasadą działania złego ducha jest to, że chce pozostać w ukryciu, jakby niewidoczny dla innych. Gdy się jednak zdemaskuje jego podpowiedzi przed drugą osobą, wtedy traci swą siłę i ucieka. Wie, że nie będzie mógł doprowadzić do końca swoich planów, gdyż zostały wyjawione i zdemaskowane. Dlatego złemu duchowi nie będzie się podobać, gdy osoba kuszona będzie wyjawiać jego namowy i pokusy komuś innemu. Komu winniśmy wyjawiać podpowiedzi złego ducha? Najpierw samemu Bogu. Ta zasada uczy nas byśmy nie próbowali radzić sobie ze złem samemu, bo wtedy szybko się pogubimy i damy się zwieść. Zauważmy, że ani Ewa ani Adam nie zdecydowali się porozmawiać z Bogiem o propozycji złego ducha, o tym, co im proponował wąż. Nie chcieli jakby wyjawić przed Bogiem zamiarów złego. Ta postawa zatrzymywania w sobie pokus złego i nie wyjawiania ich przed Bogiem będzie nas prowadzić do uwikłania się w zło i prawdopodobnie wcześniej czy później damy się wciągnąć w zasadzkę złego. Dlatego najważniejsze jest, abyśmy nauczyli się pozostawać w dialogu z Bogiem - także w czasie pokusy. Uczmy się rozmawiać z Bogiem, gdy jesteśmy kuszeni. Szukajmy odpowiedzi w Bogu, nie w sobie, nie u złego ducha. Nie bądźmy samowystarczalni, nie mówmy, że sobie ze wszystkim poradzimy. Do walki ze złem potrzebujemy Boga. Jeśli pokusy są mocne, natarczywe i nie dają się przegonić poprzez wyraźne przeciwstawienie się im, wtedy dobrze jest wyjawić to do czego nas namawia zły duch drugiej osobie np. kierownikowi duchowemu, spowiednikowi czy zaufanemu przyjacielowi.
Kolejnym zaleceniem św. Ignacego jest zwrócenie uwagi, że zły duch lubi atakować w najsłabszych punktach. Stąd konieczność lepszego poznania siebie, swoich słabości, słabych punktów i unikanie doprowadzania do sytuacji, gdy są one wystawiane na działanie złego ducha. Jeśli np. wiem, że mam usposobienie osoby, która woli wcześniej iść spać niż siedzieć do późna w nocy, to nie będę przekładał sobie modlitwy na wieczór. Wtedy bowiem bardzo łatwo ulegnę pokusom złego ducha żeby w ogóle zrezygnować z modlitwy.
Mówiliśmy do tej pory jak zachować się w strapieniu. A co zrobić z czasem pocieszenia? Ignacy radzi, aby ten, kogo ogarnęła pociecha myślał nad tym, jak się będzie zachowywał w strapieniu, które później nadejdzie i żeby nabierał nowych siła na taki czas. Należy więc w czasie pocieszenia przemyśleć swój dotychczasowy sposób postępowania. Jeśli np. wiem, że moją wadą czy nałogiem jest jakieś zachowanie, od którego nie umiem się uwolnić, to w czasie pocieszenia nie należy skupiać się jedynie na czerpaniu przyjemności z wewnętrznego pokoju, odczuwanej radości i nadziei które niesie pocieszenie, ale trzeba zastanowić się co można i należy zmienić już teraz, właśnie w czasie pocieszenia, żeby przygotować się na atak złego ducha w trakcie strapienia. Mówiłem wcześniej, że czas strapienia nie jest dobrym momentem na dokonywanie zmian. To właśnie w czasie pocieszenia czyli gdy jesteśmy pod wpływem działania ducha dobrego, to właśnie wtedy winniśmy dokonywać pewnych zmian, rezygnować np. z rzeczy, które jasno widzimy, że nie są zgodne z wolą Bożą i wcale nie prowadzą nas do dobrego korzystania z naszej wolności. Tu jest właśnie czas na przygotowywanie się na działanie złego w czasie strapienia poprzez zmianę konkretnych postaw, działań. Zauważmy, że Ignacy przypomina, że strapienie przyjdzie wcześniej czy później, ale jednak przyjdzie. Czas pocieszenia jest czasem nabierania nowych sił przed nadchodzącym strapieniem. Dla każdego z nas będzie to miało trochę innych charakter. Temu nabieraniu sił będzie służyć wszelkie zachowanie, które będzie we mnie umacniać zażyłość z Bogiem i zaufanie do Niego. A więc w czasie pocieszenia nie poprzestawajmy na czerpaniu satysfakcji z przeżywanych przyjemnych emocji. To jest czas silniejszego budowania więzi z Bogiem, choćby poprzez trwanie dalej na modlitwie i nie mówienie sobie: skoro teraz jest mi tak dobrze, to mogę zrezygnować z modlitwy, z czytania duchowego itd.
Podsumujmy: Czemu ma służyć rozeznawanie duchowe? Ma ono ten sam cel jaki mają rekolekcje ignacjańskie czyli ma mi pomóc w uporządkowaniu swojego życia, bym nauczył się współpracować z Bogiem w dziele zbawienia, a to znaczy: abym już nie żył w strachu, ale w miłości! Bym nie żył w smutku, ale w prawdziwej radości. Bym umiał się ustrzec z Bożą pomocą i łaską (nie samemu!) przed działaniem złego. A nawet jeśli popełnię zło, oddalę się od Boga, bym nie chował się w sobie, nie uciekał przed Bogiem, ale bym ufał Bożej miłości, która pomaga mi wstać i wrócić do domu Ojca i poczuć na sobie Jego pełne miłości i zaufania objęcie. Ostatecznie reguły o rozeznawaniu duchów mają w nas ugruntować wiarę w Boga. Nie tyle wiarę w to, że Bóg istnieje, bo w to wierzy także szatan. Chodzi o wiarę w Bożą miłość, w to, że Bóg mnie kocha i że mi tę miłość okazuje, że daje mi rady i wskazówki jak żyć. Chodzi o wiarę, która jest głęboką, osobistą przyjaźnią do Tego, który mnie umiłował, który nawet w najtrudniejszych momentach nie zostawia mnie samego. Przecież przyjaciela poznaje się w biedzie, powiedzielibyśmy: w strapieniu. I w tym co dobre i złe Bóg nie chce nas opuścić, zawsze jest gotów nam pomóc, zawsze nas kocha tak, jak przypomina św. Paweł - Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował.
Niech te reguły uczą nas rezygnowania z własnej samowystarczalności, a więc z pychy i uczą nas takiego konsultowania się Bogiem, rozmawiania z Nim nawet w czasie pokusy, a może przede wszystkim w takim czasie, które ustrzeże nas przed wikłaniem się w zło, czyli w śmierć.
I ostatnia uwaga. Możecie doświadczać na tej drodze rekolekcji radiowych pewnego zmęczenia. I to jest dobry znak. Oznacza ono, że wkładacie pewien wysiłek w swoje ćwiczenia duchowe - medytację, rachunek sumienia, wysłuchanie wprowadzeń i konferencji, rozmowy z kierownikiem duchowym. Zachęcam Was do trwania w tym wysiłku, nie poddawania się. Każde dobro wymaga wysiłku i trudu. Z drugiej strony dbajcie o niedzielny odpoczynek. Spójrzcie też wstecz - co w Was było na początku rekolekcji i co w Was jest teraz. Co się zmieniło? Jak te dwa tygodnie pogłębionej modlitwy przybliżyło Was do Boga? Życzę Wam łaski wytrwałości i wielkoduszności na dalsze dni rekolekcji. Módlcie się za siebie nawzajem, szczególnie za te osoby, którym w tych rekolekcjach jest najtrudniej, i także za nas prowadzących te rekolekcje. Polecam Was opiece Matki Bożej, tej która uważnie słuchała słów Bożych i wiernie zachowywała je w swoim sercu.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz